Prasa o nas: BARTŁOMIEJ BARTH: - JA MAM DŹWIGAĆ, A OD MYŚLENIA JEST TRENER. SZANUJĘ KAŻDEGO RYWALA...
artykuł pochodzi z www.pzpc.pl
Ostatnim mistrzem Polski tegorocznych mistrzostw Polski juniorów do lat 20 w Nidzicy został Bartłomiej Barth. Młody sztangista Budowlanych Opole wygrał w kategorii 94 kg, która kończyła nidzicki turniej. O swoim występie Bartek powiedział: - Było dobrze, wszystko to, co ustaliliśmy z trenerem Ryszardem Szewczykiem, udało się w pełni zrealizować. Wygrałem, zdobyłem złoty medal i poprawiłem rekordy życiowe. Czego wymagać więcej? Myślę że to dobry prognostyk przed mistrzostwami świata, a następnie przed mistrzostwami Europy. Jestem pełen optymizmu. Rozmawiamy z mlodym zawodnikiem Budowlanych Opole - Bartłomiejem Barthem.
- W Nidzicy byłeś faworytem, no i wytrzymałeś presję. Powiedz, Bartku, jesteś odporny psychicznie w takich sytuacjach, gdy są oczekiwania tylko i wyłącznie na twoją wygraną?
- Gdy jesteś tak zwanym "faworytem", nie wolno zlekceważyć żadnego z rywali. Absolutnie nikogo! To jest sport, wszystko może się podczas rywalizacji wydarzyć. A mój sposób, na to bycie „faworytem"? Proste - skupić się na tym, co ma się do wykonania, bo od myślenia jest trener, a ja mam dźwigać! No i jak wspomniałem – szanuję każdego rywala! I tego, co „goni” cię na kilogram, ale też i tego, co ma do ciebie nawet piętnaście kilogramów straty! Odporność psychiczna przychodzi z wiekiem, wraz z liczbą startów. Myślę, że mam jeszcze sporo do… nadgonienia w tym temacie!
- To powiedz – jakie są twoje rekordy życiowe?
- Są to ciężary jakie rwałem i podrzucałem podczas mistrzostw Polski w Nidzicy, czyli 153 kilogramy w pierwszym z bojów i podrzucone 182 kilogramy.
- Za dwa miesiące mistrzostwa świata juniorów. Na co liczysz w Tbilisi….
- Twardo stąpam po ziemi, wiem więc, że na medal z mistrzostw świata pewnie jeszcze długo poczekam. Liczę jednak na przyzwoity start i rekordy życiowe! Po to tam pojadę!
- Jak trafiłeś do ciężarowego sportu?
- Jestem młodym człowiekiem, ale w życiu nie miałem lekko. Wychowałem się w domu dziecka i nigdy nie byłem grzecznym chłopcem. Zdarzyło się, że pewien wychowawca wpadł na pomysł, by… oddać mnie oddać pod skrzydła trenera Władysława Górki. Miałem około jedenastu lat, jak zobaczyłem pierwszy raz na czym polegają ciężary. No i zakochałem się w tym sporcie. Wcześniej i później jakoś nie lubiłem sportów zespołowych, dla mnie ważna jest rywalizacja na własny rachunek. Tak jak na pomoście. Uważam, że podnoszenie ciężarów, to bardzo wciągający sport, cały czas walczy się o to, by podnieść więcej i więcej…. W ciężarach wszystko na pomoście zależy tylko i wyłącznie ode mnie.
- Skąd pochodzisz, i jak trafiłeś do Budowlanych Opole.
- Urodziłem się w małej miejscowości Raski. To obok Lewina Brzeskiego. Z drugiej strony - losy mojego życia potoczyły się tak, że powinienem właściwie powiedzieć - pochodzę ze Skorogoszczy. Już wspomniałem, że trenowałem pod okiem trenera Władysława Górki, który zawsze był mi jak ojciec. Działo się to właśnie w Skorogoszczy. Jakoś tak wypatrzył mnie trener Ryszard Szewczyk, przygarnął do klubu Budowlanych. Nie byłem utalentowanym zawodnikiem, a więc obaj trenerzy mieli wiele pracy do wykonania! Staram się trzeźwo oceniać życiowe sytuacje, powiem tak – jestem już na jakimś tam przyzwoitym poziomie sportowym! Ale jednocześnie daleko mi do prawdziwego mistrzostwa. Pozostaje praca! A jak się czuję w klubie ? Jak można czuć się w miejscu z taką historią wspaniałą?! Jeśli mam spełniać swoje marzenia, podnosić poziom sportowy - to klub Budowlani Opole jest najwłaściwszym miejscem, by to zrealizować!
- Trener Ryszard Szewczyk jest trenerską legendą polskich ciężarów. Wielki szkoleniowiec, a w opolskim klubie także świetny administrator. Jak ci się pracuje z panem Ryszardem?
- Mam ogromny szacunek i wyrazy podziękowania dla trenera Szewczyka. Współpracuję z nim od kilku lat i ta współpraca wychodzi mi tylko i wyłącznie na dobre, bo cały czas się rozwijam, a ciężki trening pod okiem tego szkoleniowca, przynosi efekty. Jestem szczęśliwy, że przygotowuje mnie tak znakomita postać świata sztangi i sportu jak pan Ryszard. Jestem w dobrych rękach!
- Czy kategoria do 94 kilogramów, to waga w której Bartek Barth będzie startował zawsze?
- Kategoria do 94 kilogramów, dla tak wysokiego faceta jak ja, nie jest odpowiednia! Odkąd pamiętam, walczyłem „na wadze” o każdy kilogram. Myślę, że kiedyś taką optymalną i docelową kategorią wagową dla mnie będzie 105 kilogramów. Tu kiedyś chcę się rozwijać.
- Młodzi zawsze mają kogoś, kogo stawiają za sportowy wzór.
– Dla mnie takim wzorem do naśladowania jest Bartłomiej Bonk. Facet, który pokazał wielokrotnie, jak trzeba walczyć na pomoście! Wiele od Bartłomieja Bonka można nauczyć się w sprawach życiowych. Według mnie, to taki typ twardego faceta, którego nic nie powali na kolana!
- Twoje marzenia sportowe na te nieodległą i odległą przyszłość?
- Moim sportowym marzeniem jest medal igrzysk olimpijskich! Wiem, że na razie to odległe marzenie, ale nawet te najodleglejsze – mogą się przecież spełnić. Trzeba tylko dążyć do celu, chcieć! W bliższej perspektywie – chodzi mi po głowie medal mistrzostw Europy, które będziemy mieli w grudniu w Izraelu. Z marzeń takich prywatnych - nie związanych ze sportem - chciałbym kiedyś zamieszkać z kochaną kobietą, ożenić się i założyć rodzinę. Mam dziewczynę, nazywa się Angelika. To osoba, która zawsze wspiera mnie w tym co robię, Angelika jest mi bardzo bliska. I co ważne – to jedna z tych osób, które potrafią bardzo mnie zmotywować do treningu. Nie raz bywało tak, że nie miałem już sił, albo mi się najzwyczajniej nie chciało. Wówczas wystarczą dwa słowa od Angeliki i wtedy szybciutko gonię na trening.
- Sport, film, muzyka – czym się najbardziej interesujesz? Oprócz ciężarów oczywiście! Jak umawialiśmy się na tę rozmowę, powiedziałeś – oddzwonię później, bo jestem teraz w warsztacie. Czyżby twoje hobby to motoryzacja?
- Muzyki słucham bardzo dużo, zwłaszcza przed treningiem. Na oglądanie filmów raczej nie mam czasu, chociaż lubię „wyskoczyć” do kina. A pan trafił - obok ciężarów, najbardziej „kręci” mnie motoryzacja. Uczę się w Zespole Szkół Mechanicznych w Opolu, na profilu mechanika pojazdów samochodowych. Wszystko, co związane jest z motoryzacją - czy to motocykle czy samochody – mam na tym punkcie bzika! Pozytywnego, żeby było jasne!
- Ulubione danie, potrawa…
- Jem wszystko, nie jestem jakoś specjalnie wybredny, a lubię potrawy zwykłe, byle były smaczne. No i duże!
Rozmawiał Marek Kaczmarczyk