fot. Norbert Kowalewski
Wszystkim na Święta Wielkanocne życzę zdrowia, spełnienia marzeń, życia pełnego miłości i wzajemnego zrozumienia. Sportowcom życzę sukcesów, ciężarowcom – rekordów życiowych – powiedział w rozmowie o świętach wielkanocnych, i nie tylko, jeden z najlepszych polskich sztangistów Arkadiusz Michalski.
Podnoszenie ciężarów w naszym kraju ma szczęście do rodzinnych tradycji związanych ze sztangą. Takich "fajerkowych" familii było i jest w kraju wiele. Bardzo dobrze to znamy - najstarszy z braci zaprowadza na siłownię młodszego, a ten – o ile w rodzinie – było jeszcze rodzeństwo - „wciąga” do ciężarów najmłodszego. Albo dźwigający ojciec i syn, czy też uprawiający tę dyscyplinę kuzyni. Często bywa też i tak, że to rodzic trenuje latorośl, poświęca swoje życie, by syn miał nad głową więcej i czynił to ładniej technicznie niż on. Jedną z takich rodzin jest familia Michalskich, a największą gwiazdą wśród nich jest aktualnie chyba syn Krzysztofa Michalskiego - Arkadiusz. To czołowy „fighter” świata w kategorii 105 kg i nasza nadzieja na wielkie sukcesy w imprezach, z igrzyskami olimpijskimi włącznie. W styczniu ten niezwykle ekspresyjnie dźwigający sztangista skończył 26 lat. Ma na koncie sukcesy w mistrzostwach Europy w różnych kategoriach wiekowych, jest aktualnym brązowym medalistą ME seniorów sprzed roku. Wielu fachowców od sztangi widzi w Arku wielką nadzieję na sukcesy w igrzyskach olimpijskich. Poprosiłem Arka o rozmowę nie tylko o sporcie i ciężarach. Skoro mamy Wielkanoc - także o atmosferze tych świąt w jego rodzinie.
- Na początek poproszę o ładne życzenia wielkanocne od ciebie, dla wszystkich zawodników, trenerów oraz kibiców podnoszenia ciężarów!
- Na Święta Wielkanocne życzę wszystkim zdrowia, spełnienia marzeń, życia pełnego miłości i wzajemnego zrozumienia. Sportowcom życzę sukcesów, a ciężarowcom – rekordów życiowych. Bo jak są rekordy – to znaczy, że człowiek pokonuje kolejne bariery.
- Powiedz, lubisz te wiosenne święta wielkanocne?
- Bardzo, ale też i Boże Narodzenie. Przecież nie ma nic piękniejszego, niż wyjątkowa atmosfera, jaka gości w naszych domach, w naszych sercach w te dni. I zimą i teraz. Jest to czas, kiedy zasiadamy z całą rodziną przy stole, a jak wiadomo mało jest takich okazji w ciągu roku, by spotkać się ze wszystkimi najbliższymi.
- No to powiedz – z czym ci się kojarzą te święta marcowo-kwietniowe?
- To czas zupełnie inny niż Boże Narodzenie. Wielkanoc, to oczywiście symbolika zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.
- Masz liczą rodzinę. I jak już jest świąteczne śniadanko, biała kiełbasa, żurek, ciasta, i rodzinne fajne rozmowy – no to gdzie się spotykacie?
- Święta spędzamy jeden raz u nas w domu, albo u dziadków, lub u innego członka rodziny. Tak co roku u kogoś innego. Z tym u Michalskich nie ma problemu. Przy stole zasiadamy zawsze w gronie około dwudziestu osób. Jak byłem młody, zawsze wyczekiwałem „lanego” poniedziałku. Bo to fajna zabawa była...
- Często tematem podczas takich świątecznych spotkań są pewnie ciężary?
- Temat naturalnie częsty, gdy jest okazja do rozmowy z okazji uroczystości związanych z imieninami, urodzinami w rodzinie, ale podczas świąt - nigdy! Nie ma tematu ciężarów w święta!
- Przy tego typu rozmowach zawsze musi znaleźć się pytanie – co rozmówca lubi sobie pojeść na święta? Pytam więc o to ciebie.
- Nie mam ulubionych potraw. Lubię barszcz czerwony, karpia. To na Boże Narodzenie. A teraz, na Wielkanoc – sałatki, warzywa, dobra wędlinka. Ale z umiarem. Zawsze próbuję każdej potrawy świątecznej i zawsze wszystko mi bardzo smakuje.
- A gdzie w tym roku spędzasz wielkanocne dni...
- .. w Spale. Rozmawiamy o świętach rodzinnych, a ja w tym roku jestem na zgrupowaniu. Przecież do mistrzostw Europy pozostało kilkanaście dni.
- No to z tematów świątecznych przechodzimy na sprawy sportowe... Za cztery miesiące igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. Myślisz już o olimpiadzie?
- Cały czas przygotowuję się z myślą o starcie w igrzyskach. To główny cel tego sezonu dla mnie i trenuję właśnie pod kątem startu w Rio. Start w mistrzostwach Europy w Forde, traktuję jako zawody „z marszu”, bez żadnego specjalnego przygotowania. Jeśli zdrowie pozwoli, to wystartuję w Norwegii z celem zdobycia medalu.Jakiego koloru on będzie? Tego nie wiem. Oby był złoty!
- W kategorii 105 kg jest teraz mocna, wyrównana stawka czterech zawodników na światowym poziomie.
- Uważam, że zdrowa konkurencja jest wskazana i każdemu z nas z pewnością taka rywalizacja tylko pomoże.
- W rozmowie z Arsenem Kasabijewem pytałem o to, jakie ma jeszcze rezerwy, a ty?
- W rwaniu i podrzucie mam naprawdę jeszcze spore spore rezerwy, ale przyjdzie czas, by je z siebie wykrzesać.
- Poprawiłeś rekord życiowy w rwaniu – sto osiemdziesiąt kilogramów. Na tym koniec?
- Rezultat z rwania w Opolu, to jest niezły wynik. Ale już myślę o pokonaniu kolejnej bariery. To samo dotyczy podrzutu. Nie patrzę wstecz, skupiam się na ciężkiej pracy i poprawieniu kolejnych rekordów.
- Zdrówko dopisuje?
- Ze zdrowiem ostatnio jest kiepsko. Przed zawodami w Opolu rozchorowałem się i musiałem brać antybiotyki. Dodatkowo, od grudnia mam problem z barkiem, niestety nie ma poprawy, ale już za późno na jakieś poważniejsze leczenie.
- Co poza pomostem lubi najbardziej robić Arek Michalski, zainteresowania, hobby? Interesujesz się innym sportami – piłka, kosz, lekka, etc…
- Lubię piłkę nożną, przede wszystkim ligę angielską, porywa mnie często wędkarstwo, uwielbiam podróże, mam wiele innych pasji.
- Na początku rozmowy, to ty przekazałeś życzenia. Na koniec powiedz - czego w świątecznej atmosferze życzyć Arkowi Michalskiemu?
- Zdrowia. Bo to przecież najważniejsze...
Rozmawiał: Marek Kaczmarczyk
Wywiad z zawodnikiem KS Budowlani Opole ukazał się na stronie www.pzpc.pl.
Arkadiusz Michalski, Krzysztof Zwarycz oraz Bartłomiej Bonk przebywają obecnie na zgrupowaniu kadry narodowej w COS w Spale.